sobota, 3 maja 2014

Rozdział 2 :)

Gdy mniej więcej poznałam się z chłopakami poszłam do swojego pokoju.

Lubie siedzieć sama. O wiele lepiej się wtedy czuje.
Teraz również tak jest. Siedzę w ciszy i myślę. Myślę o tym jak teraz potoczy się moje życie.
Czy w końcu będę szczęśliwa? A może będzie jeszcze gorzej?
Kiedyś w końcu się okaże...

Siedziałam na łóżku, z gitarą w rękach podśpiewując graną melodię.
-Jejuuu jak łaaadnie! -'zachwycił' się Mario, który wraz z Łukaszem stał oparci o futrynę drzwi
-Eee... dziękuje? -powiedziałam niepewnie, na co oni się zaśmiali
Porozmawialiśmy chwile i poszliśmy do reszty, a tak właściwie to Mario mnie tam siłą zaciągnął...
Siedzieliśmy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy sobie śmieszne zdarzenia z dzieciństwa i nie tylko oczywiście.
Po 22:00 wszyscy rozeszli się, a ja poszłam się wykąpać i spać.
*
Godzina 10:30. Piękna pobudka.
-Zimnoooo! Grrrr! Kto wam dał wodę?! -darłam się na Lewego i Marco, a on nie mogli wyrobić ze śmiechu
-Wstawaj śpiochu! -powiedział Robert. Rzuciłam go i Reusa poduszką i poszłam do łazienki.
Wzięłam poranny prysznic, włosy wyprostowałam, ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni.
Przywitałam się z Anią i zjadłam śniadanie przez nią przygotowane. Podziękowałam i chciałam iść do góry, jednak uniemożliwiał mi to Marco.
-Jedziesz z nami na treeening? -spytał, ale ja się nie odzywałam
-No nie fochaj się noo! -poprosił i dał mi buziaka w policzek
-Spadaj! -zaśmiałam się
-To jedziesz? -spytał ponownie
-Jeśli mogę.
-To szybkoo!
Jak powiedział tak zrobiłam, szybko poszłam na górę po telefon i pojechaliśmy na stadion.
'Biedna' ja jechałam z Marco, sama nie wiem dlaczego ( :D ).
Jechaliśmy ponad 40 minut przez korki ( -_- ). Piłkarz 'dużo' mi o sobie opowiadał, no i wiadomo ja mu o sobie też. Gdy już byliśmy na miejscu docelowym, ja z Anią poszłyśmy na trybuny, a chłopacy poszli się przebrać. Jak się okazało dziewczyny też przyjechały.
-Ałaaa! -powiedziałam gdy dostałam piłką w głowę, okazało się, że od Matsa.
-Przepraszam nie chciałem! Czy kiedykolwiek mi wybaczysz? -klęknął przede mną i udawał, że płacze
-Nie. -opowiedziałam stanowczo, a Hummels się zdziwił. Parę sekund później z dziewczynami  wybuchnęłyśmy śmiechem.
Trening skończył się po jakiś 2 godzinach. Pojechaliśmy do domu i zjedliśmy obiad przygotowany przeze mnie. Na szczęście nikogo nie otrułam ( xD ). Gdy kuchnie była już posprzątana, poszliśmy na taras.
-Iii jak ci się podoba w Dortmundzie? -spytał Robert
-Myślałam, że będzie gorzej. -zaśmiałam się
-Łoooł czyli ci się podoba. Dziwnee. -'zdziwił' się, a ja się zaczęłam z niego śmiać.
 Posiedzieliśmy jeszcze chwile na dworze, ale niestety zaczął padać deszcz. I tak właśnie nastała burza. 
Lewandowskiemu zaczęło się nudzić dlatego zaczęliśmy robić sobie zdjęciaaa! W środku naszej 'sesji' do domu wpadł mokry Marco i Mario, czemu mnie to nie dziwi...Więc, jak tylko zobaczyli aparat zabrali mi go i posypały się następne zdjęcia. A potem można już było zobaczyć je na fejsie i instagramie. Oczywiście ja nie byłam gorsza i po chwili na moim facebooku można było je ujrzeć.
-Czemu ukradliście mi słońce? -siedziałam 'smutna' patrząc na okno.
-To nie ja! -powiedział Mario 
-Ja też nie! -dodał piłkarz z 9 na koszulce
-To Marco! -powiedzieli oboje
-Jak mogłeś!? -spytałam z wyrzutami
-Ale to nie ja. -odpowiedział udając niewinnego
-Weź się nie tłumacz..
-Ale to serio nie ja. -tłumaczył się cały czas, ale ja i tak mu nie wierzyłam ( :D )

_________________
Z góry przepraszam że rozdział tak późno i że taki krótki.
ale jest szkoła i trzeba niestety zacząć się poprawiać :D 
i treningi (ćwiczyć też trzeba)  :D 
Pozdroo, Wika :3

1 komentarz:

  1. To jest zajebiste! Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział:)

    OdpowiedzUsuń